22 marca 2011

Docenić chwilę...

Kochane Dziewczyny! Wróciłam do świata :) Od kilku dni jestem w końcu w domku
Nowe pomysły rodzą się w głowie a jest ich tyle że nie potrafię się zdecydować od którego zacząć, niektóre z Was pewnie to znają ;) Z oczami już troszkę lepiej, na jedno nie do końca widzę i jeszcze czasami pierońsko boli głowa zupełnie jak migrena, ale wiem że to od oka więc o tyle jestem spokojna...no, jeśli w ogóle można to tak nazwać..ale przynajmniej wydaje mi się że panuję nad sytuacją.

Mogę chodzić, być w domu, ba! nawet wrócić do pracy, tyle jedynie uważać na siebie...a z samym okiem sprawa rozwiąże się w maju- wtedy kolejny pobyt w szpitalu i badania, badania, badania....
Teraz ciesze się że mogę być już w domu i że jest jak jest, bo zawsze może być gorzej...jak sobie przypomnę ten pobyt w szpitalu i jedną wielką niewiadomą wraz z przerażeniem w oczach lekarzy to dziękuję za chwilę obecną. Cieszę się że z diagnozy lekarzy  nie wynikło nic z tych rzeczy które na początku podejrzewano, np. SM, cukrzyca, borelioza...i naprawdę masę innych chorób.
W zasadzie właśnie w szpitalu nauczyłam się doceniać to co mam w tym momencie, cieszyć się chwilą...zwykle odkładałam wszystko na później kiedy już- się dorobię, zeszczupleję, dorosnę, skończę szkołę, będę mieć męża, będę mieć samochód, swoje mieszkanie, dom z ogródkiem czy co innego- wtedy dopiero będę szczęśliwa, wtedy będę taka a taka, wtedy będę robić to a to, postępować, myśleć, działać  tak a tak...dość!! trzeba myśleć o tym co mam teraz, co mogę zrobić dziś dla siebie i innych.

Podczas pobytu w szpitalu miałam mnóstwo czasu na rozmyślanie.... przeraziła mnie myśl że może już nie być jutra...i co w tedy? Głupio mi będzie że przez 29lat nędznego życia nie zrealizowałam nic o czym marzę, myślę, planuję, co bym po prostu chciała przeżyć i to tylko dlatego że planowałam wszystko na wtedy kiedy będę już na to gotowa (czy kiedykolwiek będę?)...co za idiotyczne myślenie!
Zasłanianie się przed tym żeby zwyczajnie wziąć odpowiedzialność za chwilę obecną, cieszyć się nią, korzystać z tego co mam właśnie dziś, być z tymi którzy właśnie teraz są na tym świecie, bo jutro może być całkiem inaczej.....
Naprawdę nie potrafię spisać tutaj tych wszystkich myśli, wniosków.....może dla Was dość głupich lub całkiem oczywistych , ale uwierzcie że przeżyłam ostatnio niesamowitą metamorfozę wewnętrzną, na dodatek zbiega się to wszystko z wiosną za oknem więc może łatwiej zacząć wszystko od nowa...ostatnie trzy lata nie były zbyt łaskawe dla mnie w różnych/ wszystkich?/ sferach życia...i tak sobie myślę, może to początek nowego...może wystarczyło spojrzeć na życie z innej perspektywy....przypomniało mi się że jak byłam mała stawałam na stole żeby spojrzeć na swój pokój z góry i już wiedziałam co w nim zrobić, co zmienić, jak wygląda z innej perspektywy to co się w nim znajduje...teraz tez czuję się jakbym stanęłam na takim stole i popatrzyła na swoje życie (taki mój pokój) i na siebie samą w nim właśnie.....

Wybaczcie za ten post nie w temacie "robótek"....w  zasadzie nie wiem dlaczego o tym wszystkim tutaj piszę...pewnie potrzebuję to komuś powiedzieć, wygadać się bo na co dzień nie mam komu... wciąż jestem bardzo samotna, zupełnie sama w życiu...może to się zmieni...kiedyś musi :)

Ściskam Was ciepło
AGA
Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h